Rozmowy kwalifikacyjne w Nationale-Nederlanden

Moje relacja:

Miło wspominam tę rozmowę o pracę. Była taka raczej konkretna i rzeczowa, więc to mi się podobało. Ale w sumie najpierw miałam do wypełnienia jakiś testy, ale one nie były jakoś szczególnie trudne, bo one raczej nie miały na celu sprawdzić wyuczonej wiedzy, tylko predyspozycje i umiejętności. W każdym razie dopiero po nich była ta właściwa rozmowa, która odbyła się z potencjalnym przełożonym i panią z HR. Wszystko trwało z pół godziny, więc ani długi ani krótko. Moim zdaniem w sam raz. Pytali o doświadczenie, jak się odnajduję w obsłudze klienta, jakie mam oczekiwania i takie inne standardowe rzeczy. A na koniec miałam też scenkę sprzedażową, ale dla mnie to też było dosyć banalne.

Moje relacja:

Głupio tak odpaść przed właściwą rozmową..... a mi się udało ;) Moje etapy rekrutacji to były dosłownie rozmowa telefoniczna i testy. Nie mam pojęcia co poszło źle to nie wyjaśnię na co zwracać uwagę. Rozmowa telefoniczna była wcale nieskomplikowana. Miałam za zadanie odpowiedzieć na pytania o doświadczenie, pieniądze, zalety, sukcesy sprzedażowe. Jeżeli chodzi o testy nie uważałam ich za trudne ponieważ to były testy umiejętności. Bardziej na myślenie niż na wiedzę to tutaj nie napiszę nic ciekawego. Trzeba trochę wysilić umysł ;)

Moje relacja:

Tak jak ktoś ze sprzedaży tu opisywał ja identycznie miałam 3 etapy. Na pierwszy ogień rozmowa przez telefon, którą uznałam za formalność potwierdzającą, że nadal chcę brać udział w rekrutacji. Nic wielkiego tam nie powiedziałam tylko rozjaśniłam pojedyncze kwestie. Na drugi były testy umiejętności. Na trzeci dopiero jako wisienka na torcie rozmowa, która cokolwiek z mojego puntu widzenia wnosiła. Na trzecim etapie miałam odpowiadać na normalne pytania typu doświadczenie, oczekiwania, umiejętności. Tu udało mi się dużo informacji przekazać i prawie tak samo dużo informacji uzyskać. Ta część podobała mi się najbardziej tylko najpierw trzeba do niej w ogóle dotrzeć.

Moje relacja:

Proces rekrutacyjny do NN wcale nie był szybki. Po zaaplikowaniu w miarę sprawnie się odezwali, ale wtedy to była wstępna rozmowa telefoniczna, po niej testy do zrobienia i po testach dopiero rozmowa kwalifikacyjna jako taka. W trakcie całej rekrutacji pojawiły się u mnie takie pytania: dlaczego lubię kontakt z klientami? czy mam doświadczenie w sprzedaży lub w obsłudze klienta? jakie mam zainteresowania? od kiedy mogę być dostępny? jakie zarobki będą mi odpowiadały? dlaczego taka praca? Testy jakby ktoś potrzebował wiedzieć to są testy umiejętności a nie takie wiedzowe. Ciężko tu mówić czy są trudne czy nie są specyficzne.

Moje relacja:

Rekrutacja do Nationale-Nederlanden składała się z - rozmowy telefonicznej - dopytywanie o informacje z CV i o to, czego ewentualnie nie ma w CV a na czym im zależy; rozmowa o dyspozycyjności - testy kompetencyjne - nie wiem czy dobrze to nazwałem chodzi o testy nie takie wiedzowe, tylko na umiejętności - rozmowa rekrutacyjna w firmie - dużo o doświadczeniu, bo to chyba było najważniejsze, o wcześniejszych sukcesach i porażkach, pracy z klientami, chęci nauki, rozwoju, pracy poza biurem, podejściu do klientów biznesowych i finansach

Moje relacja:

Moja rekrutacja do Nationale Nederlanden zaczęła się od rozmowy telefonicznej z przedstawicielem firmy. Początkowo pani zapytała mnie o to czy mam doświadczenie i czy wcześniej prowadziłam rekrutacje. Później była zainteresowana dlaczego wysłałam do nich zgłoszenie, od kiedy mogę być dyspozycyjna i jakiego wynagrodzenia netto oczekuję. Nie pamiętam żeby zapytała o coś jeszcze. Zaproszenie na rozmowę w firmie dostałam również telefonicznie. Podczas tej już drugiej rozmowy miałam okazję poznać swoją potencjalną szefową. Jej pytania odnosiły się ponownie do doświadczenia, studiów, znajomości lokalnego rynku pracy, moich oczekiwań, ale także dodatkowo zainteresowań. Nie czułam się zestresowana, ponieważ nie widziałam powodu do stresu.

Moje relacja:

Najpierw zadzwonili do mnie w kilka dni po wysłaniu CV, żeby dowiedzieć się więcej i pytali np. dlaczego zdecydowałem się aplikować do działu sprzedaży. Przez kilkanaście minut rozmawiałem sobie z panią o sympatycznym głosie z działu HR, również po angielsku. Dostałem kilkanaście godzin później mailowo zaproszenie na rozmowę rekrutacyjną już w siedzibie firmy. Tam w siedzibie, niektóre pytania się powtórzyły z rozmowy przez telefon, ale większość była już bardziej konkretna. Rozmowę prowadziły 2 osoby, ta sama pani z HRu z którą rozmawiałem i mój przyszły przełożony. W trakcie rozmowy oprócz odpowiedzi na mniej lub bardziej standardowe pytania musiałem odegrać scenkę sprzedażową. Chcieli sprawdzić jak bym się zachował w stresującej sytuacji i jakie rozwiązanie bym zaproponował klientowi.