Rozmowy kwalifikacyjne w Aon

Moje relacja:

Dosyć długa rekrutacja, bo kilkuetapowa. Najpierw wysłałem CV, oddzwonili i to była pierwsza część. Pytali mnie przez telefon o takie oczywiste rzeczy, czyli jakie mam doświadczenie, jakie są moje wady i zalety, dlaczego zgłosiłem się właśnie do nich… I częściowo było to po angielsku, ale poziom dla mnie nie był bardzo trudny. Potem miałem testy specjalistyczne, które dotyczyły obsługi programów. Tutaj nie było już tak prosto, bo było parę skomplikowanych zadań, a czasu dali. Ale jakoś się jednak udało. I na koniec to już była taka klasyczna rozmowa, ale też w dużej mierze po angielsku. Na pewno była trudniejsza niż ta przez telefon. Szczegółowo przeczytali moje CV i nawiązywali głównie do niego. Pytań było bardzo dużo i trwało to wszystko długo. A poruszane tematy to znowu doświadczenie, motywacja, co mi się podobało w poprzedniej pracy a co nie i dlaczego, jak sobie wyobrażam pracę dla nich itp., trudno było to wszystko spamiętać. Także ogółem łatwo nie było, ale dało się jakoś przez to przebrnąć. Ale znajomość angielskiego w Aonie to konieczność.

Moje relacja:

1 etap - rozmowa przez telefon. Pół po polsku, pół po angielsku. Dosyć standardowo - pytania o wykształcenie, obecną prace, hobby itp. 2 etap - rozmowa z native po angielsku. Miał sprawdzić na jakim poziomie znajduje się moja znajomość języka, pytania o hobby, zainteresowania, zycie codzienne. Dosyć wyraźnie mówił, bez większych problemów. testy analityczne - angielski, excel, analityczny. Dziwne, angielski jak najbardziej ok natomiast analityczny zdecydowanie za mało czasu w stosunku do zaawansowania pytań. 3 etap- rozmowa w siedzibie. Całkowicie po angielsku. Tego się nie spodziewałam. Dwie rozmówczynie, jedna polka druga obcokrajowiec. Obydwie na stanowisku managera. Pytania dość skomplikowane, o to jakie mogą być zagrożenia dla firmy w Polsce, dlaczego aplikowałam na takie stanowisko a nie inne, moje doświadczenia związane z pracą w zespole, moja motywacja do pracy, specyfika obecnej pracy itp całość trwała ponad 60 min.

Moje relacja:

W mojej rekrutacji tak wyszło, że ja brałam udział w jednej rozmowie i mimo, że chciałam nie udało mi się dostać do kolejnego etapu. Wydaje mi się, że mój angielski nie okazał się wystarczający :( Od razu mogę uprzedzić, że angielski sprawdzają zwyczajnie w trakcie prowadzenia rozmowy. Płynnie przechodzi się z rozmowy po polsku na rozmowę po angielsku. Pytają tak naprawdę o wszystko co tylko można. Dyspozycyjność na stażu, okres jak długo chce się być na stażu, ambicje i plany na przyszłość, motywację i chęć do nauki, o kierunek studiów, chęć do pracy z ludźmi itp. itd. Było tego naprawdę dużo dlatego rozmowa trwała długo.

Moje relacja:

Moja rekrutacja zaczęła się od rozmowy przez telefon, podczas której pani zapytała mnie, czy interesuje mnie nadal ta praca, a po odpowiedzi twierdzącej się umówiliśmy na rozmowę taką dłuższą, ale przez telefon. Podczas tejże rozmowy musiałam opowiedzieć o wykształceniu i doświadczeniu, czyli standard, plus kilka zdań o sobie po angielsku, to akurat był banał. Było zaproszenie na dalszy etap i mnie ta kobieta uprzedziła, że trochę to potrwa. Na miejscu test z angielskiego, trudny, bo dosyć rozbudowany, było nawet słuchanie coś jak na maturze. I pisanie eseju i maili. Później test z excela, sporo teorii. Dalej testy z matematyki, ale te akurat były łatwe. Dalej była jakaś praca w grupie i chyba chodziło o to jak się współpracuje z innymi ludźmi. Sporo tego, ale to jeszcze nie koniec. Po tym jak się to coś przejdzie pozytywnie, to dzwoni druga babeczka i jest rozmowa po angielsku o doświadczeniu. Jeśli i to wyjdzie w porządku to zapraszają na rozmowę już z HR taką, na której dokładniej jeszcze maglują życiorys i opowiadają o specyfice pracy i stanowiska.

Moje relacja:

Rekrutacja moim zdaniem bardzo trudna. Na początku, na 1 etapie była rozmowa z HR. Tutaj wszystko ładnie pięknie jak to bywa na rozmowach, czyli doświadczenie, wiedza o firmie, jakbyś się zachowała w sytuacji stresowej itp. Połowa rozmowy się odbyła po angielsku, a po zakończeniu części, gdzie ja gadałam ;) zaproszenie na drugi etap. Tu już była rozmowa z nativem, żeby lepiej sprawdzić angielski. Tu już nie chodziło o jakieś rzeczy z CV tylko o płynne mówienie. Opowiadałam o sobie, zainteresowaniach, wakacjach, takie jakieś głupoty. Na trzecim etapie testy z excela, z języka, z analitycznego myślenia, 20 pytań i 20 minut, także tempo niezłe. Na tym się moja rekrutacja niestety zakończyła, ale wiem, że co najmniej jeden etap jeszcze jest.

Moje relacja:

1 etap to rozmowa z HRką, trwała może z kwadrans, odbywała się w dwóch językach, po polsku i po angielsku. Pytania typowe, o to, co w CV, co wiem o firmie itp. Pytała też, ile chcę zarabiać, czy wiem na czym by miała polegać moja praca itp. 2 etap to testy z angielskiego, testy z matematyki i exela. Ogólnie to poziom przeciętny, powiedziałbym nawet, że spodziewałem się czegoś trudniejszego. 3 etap to rozmowa z native speakerem, sprawdzająca angielski. Facet bardzo w porządku, dało sięgo zrozumieć, więc wielkiego problemu nie miałem.

Moje relacja:

W AON mieli spore oczekiwania w stosunku do stażystów, ale uznałam, że warto spróbować. W sumie co mi tam, fajnie jakby się udało. Zadzwonili do mnie po kilkunastu dniach żeby najpierw pogadać przez telefon. Część rozmowy po polsku, część po angielsku i tym się można zestresować. Poza tym bardzo miło. Pytania przede wszystkim na temat moich studiów, oczekiwań wobec stażu, dyspozycyjności i zainteresowań. Wydaje mi się, że normalne jak to na rekrutacji. Kolejny etap to była rozmowa w firmie i test do zrobienia na miejscu. Zaczęło się od pytań o cele zawodowe, znowu dyspozycyjność, studia. Miałam też nazwać swoją największą wadę i zaletę. W tym momencie mówili mi również jak u nich wyglądają staże, co mogą zapewnić. Przed końcem dostałam komputer z zadaniami z Excela, ale nic strasznego tam nie było.