Rozmowy kwalifikacyjne w Pronar

Moje relacja:

Rekrutacja składała się dosłownie z jednego etapu. Przesłania dokumentów nie ma co liczyć do rekrutacji jak dla mnie. Rozmowa w porządku cały czas na temat, mało tych miękkich wstawek. Wszystko wokół doświadczenia zawodowego - a gdzie, a co robiłeś, a jak ci się podobało, a czemu nie pracujesz. Informacje na temat firmy, zasad działania, zakresu obowiązków przedstawiciela przedstawili sami. Była chwila na zadanie swoich pytań jak się jakieś miało. O rzeczach oczywistych typu pytania o dyspozycyjność czy finanse chyba nie mam co pytać. To jest wszędzie tak samo.

Moje relacja:

Nie wiem czy rozmowa kwalifikacyjna może się podobać, ale ta była ok. Sympatyczny klimat, normalne pytania, brak zbędnych testów itp. dla mnie to wyznaczniki dobrej rekrutacji. Nie lubię jak mnie próbują sprawdzać na 10 sposobów, albo podczas 3 rozmów zadają 3 razy te same pytania. Chcieli wiedzieć bardzo konkretne rzeczy. Pogadaliśmy po angielsku, powiedziałem co wcześniej robiłem, że mam prawo jazdy, dlaczego chcę pracować w takim zawodzie i czego oczekuję od nich jeżeli będą moim pracodawcą. Na tym się skończyło.

Moje relacja:

Widzę, że Pronar przeważnie robi tak samo tzn. przeprowadza jedną rozmowę kwalifikacyjną i na tym kończy. Wiadomo, że jak w ogłoszeniu jest wymagana dobra znajomość angielskiego to można się spodziewać albo testu albo rozmowy po angielsku, tu była rozmowa. Ode mnie chcieli się dowiedzieć jak wyglądało moje dotychczasowe doświadczenie czym się zajmowałem, jaki miałem zakres obowiązków. Poza tym czy nie mam problemów z obsługą komputera w tym z programami takimi jak Excel, czy umiem pracować pod presją czasu i jak sobie radzę z tą presją, kiedy mógłbym potencjalnie zacząć i jakie sam mam oczekiwania co do tej pracy. Bardzo profesjonalnie podchodzą do kandydatów taki jest mój wniosek

Moje relacja:

Rozmowa kwalifikacyjna była tylko jedna. Fajnie mnie to zaskoczyło, bo jestem przyzwyczajony do systemu z ilomaś rozmowami plus z jakimiś testami i innymi rzeczami. A tutaj prosto i konkretnie. Moim zdaniem wystarczająco, bo rozmowa była dość długa i można się było wykazać znajomością języka tak "na żywo". Poza tym, że rozmawialiśmy po niemiecku rozmawialiśmy też po polsku. Większość rozmowy opierała się na moim opowiadaniu o doświadczeniu, chociaż pojawiły się też kwestie związane z wykształceniem, prawem jazdy, znajomością rynku, oczekiwaniami i z podejściem do pracy. A żeby nie było ten niemiecki to dlatego, że szukali handlowca właśnie z niemieckim.

Moje relacja:

Rozmawiałam z przedstawicielami firmy na 1 oficjalnym spotkaniu rekrutacyjnym. Byłam u nich w siedzibie i w zasadzie wszystko przebiegło tak, jak się spodziewałam. Zgodnie z ogłoszeniem szukali kogoś z doświadczeniem w sprzedaży B2B, dlatego do nich zaaplikowałam. Na spotkaniu rozmawialiśmy i co ja mogę im zaoferować i co oni mogą mi zaproponować. Mnie pytali o największe sukcesy w sprzedaży, zainteresowania mimo, że zupełnie niezwiązane z pracą, o ukończone studia, jazdę samochodem, angielski biznesowy - miałam również porozmawiać z nimi po części po angielsku, np. o znajomość rynku i chęć do reprezentowania firmy na eventach branżowych. Profesjonalnie podeszli do mnie jako kandydatki i to mi się bardzo spodobało.