Rozmowy kwalifikacyjne w Oriflame

Moje relacja:

Rozmowa o pracę w Oriflame nie wyróżniała się specjalnie od reszty, na jakich byłem, ale muszę tu napisać o szacunku do kandydata i całkiem przyjaznej atmosferze, która mnie tam spotkała. Pytano mnie o doświadczenie zawodowe, poprzednie stanowiska, wykształcenie, znajomość języków, umiejętności i o to, jaka jest moja wymarzona praca. Poziom trudności raczej niewymagający, ale atmosfera na piątkę! Na odpowiedź od firmy nie musiałem długo czekać, bardzo to doceniam, bo lubię wiedzieć, na czym stoję. Wszystko pozytywnie!

Moje relacja:

1. Aplikacja online - CV i list motywacyjny 2. Krótka rozmowa telefoniczna - nie zaznaczałam, bo chodziło o umówienie się na rozmowę twarzą w twarz 3. Spotkanie rekrutacyjne - zadań ani testów nie było wszystko opierało się na rozmowie. Rozmowa sprawdzała moją podstawową wiedzę o branży kosmetycznej, umiejętność wysławiania się, prezentowania. Podczas rozmowy zostałam zapytana o obsługę Power Pointa oraz prawo jazdy. Z elementów bardziej ogólnych pojawiły się: dyspozycyjność, zdolności interpersonalne, motywacja do pracy z ludźmi, podejście do pracy.

Moje relacja:

Bez angielskiego ani rusz i to takiego naprawdę komunikatywnego. Nie wystarczy umieć czytać bo na rozmowie trzeba się wypowiadać. Na przykład powiedzieć o swojej znajomości programów officeowych Worda, Excela, Outlooka, Power Pointa. Jakie ma się doświadczenie w prowadzeniu rekrutacji i ogólnie w HR w jakiejkolwiek firmie. Na ile zna się przepisy prawne związane z zatrudnianiem ludzi. Wszystko takie HRowe albo związane z zatrudnieniem np. oczekiwania. Na swoje doświadczenie z siedzenia po tej drugiej stronie oceniam to pozytywnie.

Moje relacja:

W sumie to rekrutacja - to określenie nie jest do końca dobre - na konsultantkę jest prosta. Wyrażasz chęć bycia konsultantką (na stronie internetowej mają taki odnośnik, klika się, wypełnia krótki formularz i czeka na kontakt). Ja jeszcze sama zadzwoniłam dopytać jak to wygląda to się dowiedziałam jeszcze więcej szczegółów. Przy okazji pani mnie zapytała czemu chcę być konsultantką i gdzie wcześniej pracowałam i gdzie teraz pracuję. Potem dostałam swój login i hasło, pakiet startowy i mogłam zaczynać składanie zamówień. Na dobrą sprawę można uniknąć kontaktu z firmą tylko sam formularz wystarcza.

Moje relacja:

Rekrutacja jak to rekrutacja - ogólnie rzecz ujmując w porządku. Przy aplikowaniu na stażystkę nie spodziewałam się nie wiadomo ile etapów i się sprawdziło - była jedna rozmowa z elementem po angielsku. Na szczęście na tyle dobrze radzę sobie z tym językiem, że mnie to nie zestresowało. O co pytają? O: zainteresowania, obsługę programów, oczekiwania, cele na przyszłość, znajomość angielskiego, komunikatywność, motywację od odbycia stażu, dyspozycyjność w okresie stażu, kiedy może się zacząć, czy chce się odbywać staż dwa czy trzy miesiące, ile chciałoby się zarabiać plus mogą podobno zapytać o coś z listu motywacyjnego, więc uwaga co się tam pisze

Moje relacja:

Wysłałam swoją aplikację i dość szybko oddzwonili do mnie żebym przyszła na spotkanie. Spotkanie pierwsze prowadziła osoba z HR bardzo sympatyczna zresztą. Ja miałam część rozmowy po angielsku i musiałam odegrać scenkę, w której coś tłumaczę klientowi. Z tego co czytałam to mają taki zwyczaj, że w jakiś sposób testują kandydatów. Wiadomo, że to zależy od stanowiska mi się właśnie scenka trafiła. Drugie spotkanie prowadził mój przyszły potencjalny szef. Tutaj również część rozmowy po angielsku i tak samo sympatycznie. Pytał mnie o doświadczenie zakres obowiązków w konkretnych firmach, oczekiwania i od kiedy mogę zacząć jeżeli to ja zostanę wybrana. Tyle pamiętam z tych spotkań

Moje relacja:

Trzeba być przygotowanym, że w największej części rekrutacja jest po angielsku. Zaczynając od ogłoszenia, przez list motywacyjny i CV aż po same rozmowy. Nie ma się czemu dziwić, bo w wymaganiach wyraźnie jest napisane, że poszukują kogoś z "fluent English". W zasadzie przechodzi się przez dwie rozmowy z takim typowym podziałem - najpierw HR a potem przyszły szef. Trzeba się też nastawić, że rekrutacja nie będzie łatwa nie tylko przez barierę językową, ale także przez ilość zadawanych pytań. Nie sposób zapamiętać wszystkich, ale pytali mnie przynajmniej głównie o doświadczenie i wszystko co z tym związane, o obsługę różnorodnych programów, wykształcenie i nastawienie do pracy. Dodatkowo miałam opowiedzieć o swoich oczekiwaniach, celach, zainteresowaniach i wiedzy o Oriflame. Na pewno nie jest to bułka z masłem

Moje relacja:

Zaprosili mnie na rozmowę od razu informując, że część będzie po angielsku i że przewidują testy na miejscu. Najpierw miałam opowiedzieć o sobie, jak długo zajmuję się DTP, gdzie wcześniej pracowałam i czemu już nie pracuje. Potem po angielsku prezentowałam prace ze swojego portfolio. Pytań prawie nie pamiętam, bo bardzo się stresowałam tym angielskim. Wiem, że dostałam test językowy do rozwiązania na komputerze i parę zadań do wykonania w InDesignie. Wszystko na średnim poziomie trudności, spokojnie może to zrobić ktoś, kto chociaż w miarę ogarnia. Po jakiś dwóch tygodniach spotkałam się z bezpośrednim szefem. Rozmawialiśmy o moich i jego oczekiwaniach oraz o zasadach zatrudniania w Oriflame. Też chciał żebym mówiła po angielsku i chyba właśnie przez ten język odpadłam. Nie dostałam pracy, a poziom rekrutacji określiłabym jako dość trudny