Rozmowy kwalifikacyjne w Mercer

Moje relacja:

Wiadomo zaczęło się od wysłania CV po angielsku. Później był z ich strony kontakt telefoniczny, ale nie zaliczam tego do etapów rekrutacji - zapytali czy nadal szukam pracy i czy mogę w tym terminie przyjść na testy. Testy odbywały się w biurze były ze znajomości pisemnego angielskiego z i Excela. Po serii testów była rozmowa w firmie. Podczas tego padały też pytania po angielsku. Chodziło o to czy wiem na czym będzie polegała praca, czy chcę pracować w takim charakterze i jako freelancer. I czy potrafię pracować pod presją czasu i ile chce zarobić. Ta rozmowa była bardziej po to, żeby oni mnie poznali i żeby mogli mi odpowiedzieć o zakresie obowiązków.

Moje relacja:

Jak dla mnie to rekrutacja na stażystę nie powinna być aż taka skomplikowana jak była tutaj. 1. to rozmowa przez telefon dopytanie o formalności i zaproszenie na testy 2. test z angielskiego i z obsługi programów typu Word, Excel 3. dopiero rozmowa rekrutacyjna tzn. dużo pytań, dużo odpowiedzi pytania (część po angielsku) - doświadczenie w pracy asystenta, podobne staże albo praktyki - oczekiwania czego chce się nauczyć - kiedy mogę zacząć i ile godzin tygodniowo chce pracować - co chce robić w przyszłości - czym się interesuje informacje co będzie należało do moich zadań i co mogą mi zaproponować

Moje relacja:

Jedna z łatwiejszych rozmów w moim dorobku. Zaproszenie telefoniczne, następnego dnia spotkanie w firmie i rozmowa. Rozmowa odbyła się po angielsku, pani wypytywała mnie o takie banały, które raz, że są w CV, dwa, że każdy akurat na takie pytania się przygotowuje. Może przy okazji chciała sprawdzić mój zasób słownictwa branżowego? Pamiętam, że było pytanie o "cele i motywacje", co wiem o firmie, dlaczego chcę tu pracować, czy szukam pracy, w której zostanę na stałe. Oczywiście nieśmiertelne pytanie o idealnego przełożonego. Pytała też, gdzie się widzę za 3 lata, oczywiście powiedziałam, że u nich, 3 stopnie wyżej ;) Było miło, sympatycznie i niezaskakująco, także nie zdziwiło mnie, że dostałam tę pracę.

Moje relacja:

Na początek skontaktowali się ze mną telefonicznie i zaprosili na testy w siedzibie firmy. Dla mojego stanowiska były to test z angielskiego oraz z Excela, poziom tak mniej więcej średniozaawansowany. Widać, że to pierwsza selekcja, bo ewidentnie chcą odsiać kandydatów. Mi poszło dobrze, bo dostałam zaproszenie na rozmowę. Pierwszą rozmowę oceniam tak na 3+, podejście dość profesjonalne, ale pani rekruterka trochę się motała. Pytania na przykład o wady i o zalety, zainteresowania, powód aplikowania do nich, skończone studia. Co chciała wiedzieć to się dowiedziała. A i część pytań po angielsku! Na koniec okazało się, że jest jeszcze jeden etap, czyli rozmowa numer dwa. Na niej też byłam, ale pytań nie będę pisać, bo się powtarzały. Z nowości pojawiły się zasady zatrudniania, informacje o tym, jak wygląda u nich pierwszy dzień pracy itp. Tak czy siak dzwonią i mówią, czy zatrudniają czy nie