Rozmowy kwalifikacyjne w Wydawnictwo Pedagogiczne Operon

Moje relacja:

Po aplikacji nastąpił odzew w postaci rozmowy telefonicznej na temat tego, czy ciągle jestem zainteresowana pracą w takim charakterze w ich firmie, od kiedy mogę być dyspozycyjna i czy będę dostępna w pełnym wymiarze godzin. Tę rozmowę pamiętam dokładnie, trochę mniej pamiętam tę już w firmie. Wynika to przede wszystkim z tego, że w trakcie spotkania odczuwałam spory stres. Pytania, które mi wtedy zadano, obejmowały moją wiedzę na temat podstawy programowej i zmian, jakie w niej zachodzą. Mówiłam o własnym doświadczeniu w uczeniu dzieci i o tym, dlaczego wybrałam taką pracę. Wstępnie powiedziałam, jakie zarobki by mnie satysfakcjonowały. Więcej niestety na temat rozmowy nie pamiętam.

Moje relacja:

W trakcie rekrutacji na stanowisko copywritera w Wydawnictwie Pedagogicznym Operon uczestniczyłam w rozmowie kwalifikacyjnej, a ponadto miałam do wykonania zadanie. Do innych części nie dotarłam albo ich nie było. O samej rekrutacji mogę powiedzieć dobre rzeczy. Zadanie rzeczywiście było skonstruowane tak, że miało sprawdzać moje umiejętności, zaś rozmowa przebiegała spokojnie, w miłej atmosferze. Same pytania nie wykraczały zbytnio poza zakres pytań, których można się było wcześniej spodziewać. Opierały się na pozyskiwaniu informacji dotyczących doświadczenia, umiejętności, zakresu obowiązków na poszczególnych stanowiskach oraz oczekiwań na przyszłość zawodową. Wszystko co moim zdaniem powinno się pojawić, się pojawiło.

Moje relacja:

Rozmowa kwalifikacyjna miała kilka etapów i ja odnoszę zupełnie odmienne wrażenie, niż ktoś, kto już tu napisał wcześniej. Na początku była rozmowa telefoniczna, tam takie standardowe rekrutacyjne pytania, chyba z HR, później drugi etap ze scenkami (AC), na koniec normalna rozmowa z (przyszłym) przełożonym. Ostatnia rozmowa to trochę powtórzenie tej pierwszej. Taki standard, przejście przez poprzednie stanowiska, wykształcenie, angielski, wszystkie rzeczy dodatkowe, jak sobie wyobrażam pracę u nich itp. No i na plus to, że mimo iż nie dostałem pracy, to zadzwonili, by mnie poinformować.

Moje relacja:

Nie wiem, ile etapów ma ta rekrutacja, ja wziąłem udział w trzech. Pierwszy to rozmowa telefoniczna. Drugi to test psychologiczny plus do tego zadania grupowe, scenki itp. Trzeci etap to rozmowa z dyrekcją (3 facetów), gdzie już pytali mnie o konkrety typu doświadczenie i na ile się sprawdzę na tym stanowisku. Nie przyjęli mnie, więc nie wiem, co działo się dalej, ale dostałem maila zwrotnego z wynikiem "testów". Co ciekawe, było w niej dokładnie to samo, co w ocenie znajomego...