Rozmowy kwalifikacyjne w UBS

Moje relacja:

Rekrutacja do UBS miała w sumie dwa etapy. Taka normalna rozmowa plus test z Excela, który moim zdaniem był dosyć prosty. A co do rozmowy, to częściowo była po angielsku, ale to też nie było jakoś szczególnie trudne. Ale ja akurat dosyć pewnie czuję się w tym języku, więc możliwe, że to dlatego. Co do pytań jakie mi zadawali to nie były jakieś specjalistyczne, związane z moim stanowiskiem, tylko bardziej ogólne. Można powiedzieć, że takie typowo HRowe. Czyli jakie mam doświadczenie, jaką uczelnię skończyłem, trochę o dodatkowych kursach i tym, na jakich programach pracuję. Generalnie wszystko dość rzeczowo i konkretnie. I rekruterzy byli raczej pozytywnie nastawieni, nie było czuć, że patrzą na mnie jakoś z góry ani nic takiego. W związku z tym mam dobre wspomnienia z tą rozmową.

Moje relacja:

Spokojna rekrutacja, na dobrym poziomie. Do tego moim zdaniem bardzo łatwa. Miała łącznie 3 etapy – dwie rozmowy przez telefon, a potem już spotkanie w firmie z przełożonymi i z rekruterem. Podczas wszystkich trzech rozmów prawie w ogóle się nie stresowałem, a to dlatego że od razu dało się wyczuć, że są jakoś tak przyjaźnie nastawieni. Poza tym pytania nie były jakoś szczególnie wymyślne. Dotyczyły mojego doświadczenia i obowiązków na poprzednim stanowisku, a także moich planów na przyszłość związanych z pracą. Poza tym chcieli też wiedzieć, czy potrafię radzić sobie w trudnych sytuacjach i żebym podał jakiś przykład z życia zawodowego, którym bym to udowodnił. Czyli w sumie taki standard, jak w większości firm. Trochę zdziwiło mnie, że nie zrobili mi jakiegoś testu specjalistycznego, żeby sprawdzić moje umiejętności, ale z drugiej strony nie ma co być takim nadgorliwym. Całość rozmowy oceniam na plus.

Moje relacja:

Rozmowę wspominam bardzo dobrze. Właściwie w całości odbyła się po angielsku, więc trzeba to mieć na uwadze, jak się nie zna bardzo dobrze jezyka to może być słabo. A na rozmowie trochę HR, trochę pytań technicznych, musiałem omówić, co robiłem w poprzedniej pracy i to dosyć dokładnie, bo chcieli wiedzieć trochę o projektach itp. Poza tym miałem powiedzieć o poprzednich pracodawcach, co mi się nie podobało i dlaczego zakończyłem współpracę.

Moje relacja:

Zaczęło się od telefonu z UBS. Byłam trochę w szoku, bo nie spodziewałam się, że oddzwonią i zestresowałam się natychmiastowo. Pani pytała (o ile dobrze pamiętam) o zainteresowania, powód aplikowania do nich i o oczekiwania finansowe na stażu. Coś z siebie wydusiłam, ale widocznie to wystarczyło, bo chcieli żebym wzięła udział w testach. Razem z resztą kandydatów zostałam zaproszona do nich. Testy obejmowały wiedzę z Excela i z angielskiego, który u nich jest ponoć podstawowym językiem. Powiedzieli nam, że wybiorą spośród nas kilka osób i zaproszą je na rozmowę z managerem. Nie wiem jak, ale się udało, to mnie zaprosili. Ta część, mimo że najpoważniejsza, okazała się najmniej stresująca. Pani opowiadała mi o firmie, pytała o dyspozycyjność, plany na przyszłość, czy chciałabym po stażu zostać na dłużej. Tak dokładnie nie pamiętam wszystkiego, ale nie było źle.