Rozmowy kwalifikacyjne w Shell

Moje relacja:

Rekrutacja trwała niecały tydzień. Najpierw była to rozmowa telefoniczna z pracownikiem HR - częściowo po angielsku. Następnie miala byc rozmowa "techniczna" managerem działu, również przez telefon, jednak zdecydowano się w moim przypadku od razu przejść do rozmowy face to face. Zdecydowaliśmy przeprowadzić te rozmowę przez Skype. Na rozmowie obecny był manager z Krakowa oraz manager z innego kraju, wszystko po angielsku. Pytania różne, dużo przykładów z życia, pytania techniczne/finansowe. Nie była to łatwa rozmowa rekruterzy mili, jednak cały czas zachowywali poker face. Otrzymałam ofertę po dwóch dniach.

Moje relacja:

Niestety nie podobała mi się ta rozmowa. Moim zdaniem rekruterka była albo po prostu nieprzygotowana albo miała gorszy dzień. Nie wiem, ale po wyjściu z rozmowy o pracę w Shell miałem bardzo mieszane odczucia. Z jednej strony było ok, bo pytania nie były trudne. O doświadczenie, motywację do pracy, żeby coś o sobie powiedzieć i kilka takich bardziej specjalistycznych. Aha, i ta rozmowa była w dużej części po angielsku, ale dla mnie to akurat nie było problemem. Najgorsze jest to, że cały czas miałem wrażenie, że powinienem odpowiadać według jakiegoś klucza, żeby spełnić oczekiwania rekruterki. Ogółem czułem się trochę jak na jakimś egzaminie, gdzie ktoś mnie odpytuje i oczekuje jedynej słusznej odpowiedzi. I niestety w kwestiach bardziej specjalistycznych, pani sprawiała wrażenie, że nie bardzo orientuje się w tym wszystkim i w całej branży, w której działa Shell, bo niektóre pytania były dość dziwne. Także niestety, nie mam dobrych wspomnień z tą rekrutacją.

Moje relacja:

Jeżeli chodzi o rekrutację do Shell Business Service ona ani trochę łatwa nie była. Wiele etapów na koniec się okazało, że na darmo bo mi nie zaproponowali zatrudnienia. Meritum jest takie, że prowadzą a. rozmowę telefoniczną b. Assessment Center c. rozmowę indywidualną w trakcie Assessment Center Sprawdzają tym samym umiejętności językowe, twarde i miękkie. Pytań uważam, że nie ma co wypisywać wystarczy popatrzeć na ogłoszenie, na swoje CV i można być pewnym, że te rzeczy się pojawią. Przygotować się da tylko na pytania inne np. zarobki, czas wypowiedzenia, jakieś zalety itp.

Moje relacja:

Po tym, jak wysłałem CV, bardzo szybko do mnie oddzwonili i zaprosili na rozmowę kwalifikacyjną. Na samym początku bardzo miła pani oprowadziła mnie po stacji i pokazała, gdzie i co miałbym robić. Zapoznała mnie też od razu z obecnymi pracownikami. Później rozmawialiśmy już sami. Zapytała o doświadczenie, o to, czy się uczę i czy odpowiada mi praca zmianowa. Wszystko było w ogłoszeniu, więc zaskoczenia nie było ;) Cała rozmowa przebiegła w spokojnej, wyluzowanej atmosferze. Kierowniczka dopytała o wszystko, o co powinna, ja ze swojej strony też kilka pytań zadałem. Taka typowa, porządna rozmowa. Następnego dnia dostałem telefon z pozytywnym wynikiem rozmowy.

Moje relacja:

Bardzo profesjonalnie przeprowadzona rekrutacja. Firma wie jakich ludzi szuka i od razu da się to wyczuć. Pierwszy kontakt z Shellem miałem przez telefon. Pytania sprawdzały znajomość angielskiego, niemieckiego i jednocześnie dotyczyły CV. Np. gdzie wcześniej pracowałem, dlaczego wysłałem CV do Shella, jakie mam doświadczenie w obsłudze klienta itp. itd. 2 a raczej 3 etap to było assessment center. W praktyce - zebrali wszystkich sensownych kandydatów i poprosili o wykonanie różnych zadań. Kilka sprawdzających umiejętność pracy w grupie, ale też zadania indywidualne. Część po angielsku więc znajomość języka obowiązkowa. Po tej sesji wybrali parę osób na rozmowy indywidualne z managerem call center i kobietą z kadr. Tutaj też sprawdzali znajomość obu języków bo aplikowałem na specjalistę z niemieckim. Pytania - o doświadczenie znowu, znajomość Office, CRM, motywację do pracy, od kiedy mogę zacząć i ile chcę zarobić.

Moje relacja:

Najpierw zadzwonili do mnie na krótką rozmowę zbierającą informacje z CV. Pytania, które pamiętam: Czym zajmowałam się w dwóch firmach? Na jakim poziomie znam Excela? Czy radzę sobie z pracą pod presją czasu? Czy znam SAP? I dwa pytania po angielsku: Czym się interesuje? Jak spędzam wolne popołudnia? Później zadzwonili po raz drugi z propozycją spotkania w siedzibie. Rozmowę wspominam dość pozytywnie, chociaż nie lubię, gdy rozmawiają ze mną dwie osoby. Jedna miała być moim przyszłym przełożonym, druga jak powiedziała była z działu kadr. Na początek zarzucili mnie pytaniami: doświadczenie, praca zespołowa, wykształcenie, znajomość programów, plan na życie itp. Pytania zróżnicowane, bo i specjalistyczne, i o umiejętności "miękkie". Później miałam jeszcze opowiedzieć coś po angielsku. Warunki zatrudnienia zdradzili dopiero wtedy, kiedy dostałam telefon z propozycją pracy.