Rozmowy kwalifikacyjne w Jysk

Moje relacja:

Wysłałem CV. Po kilku dniach otrzymałem maila z linkiem do strony na której trzeba było nagrać 3 filmiki z odpowiedzią na podane pytania. Następnie zaproszono mnie na rozmowę do sklepu. Pytania do video rozmowy: dlaczego chcesz pracować w handlu, jak według Ciebie powinna wyglądać dobra obsługa klienta i co wniesiesz do zespołu. Równie głupie pytania zadawała kierowniczka sklepu typu jaki jest Pana największy sukces w poprzedniej pracy gdzie moją poprzednią pracą była praca w sklepie spożywczym. Rzeczywiście było to miejsce w którym można było odnieść wiele sukcesów. Rekrutację wygra ten kto najładniej odpowie na te pytania a nie osoba, która jest szczera, ma chęci do pracy i byłaby dobrym pracownikiem. Tego typu pytania mogą padać w rozmowach o pracę na wyższe stanowisko a nie na stanowisko sprzedawcy gdzie jak to sama kierowniczka powiedziała trzeba się napracować bardziej niż w Biedronce. Zaraz po wyjściu uznałem, że nie chciałbym tam pracować.

Moje relacja:

Rozmowa w firmie

Moje relacja:

Najpierw test online predictive indeks sprawdzający czy jesteś małpą czy nie. Potem telefon całkiem miła rozmowa trochę o mnie dlaczego zmieniam pracę, dlaczego chcę u nich. Standard. I rozmowa w firmie 3 części rekruterka opowiada o firmie potem pyta mnie z całego CV o moje doświadczenia ( nie wiem po co ) i moje pytania. Ba pytania z kim będę pracował , w jakim zespołe na jakich programach nie była w stanie odpowiedzieć. Nie sprawdziła czy mam jakiekolwiek kwalifikacje do tej pracy ( Angielski/ programy graficzne) Cud że nie było sztampy" gdzie Pan się widzi za 5 lat. " Odpowiedz negatywna na maila w formacie automatycznego maila " niestety nie możemy zaprosić pana na dalszy etap bla bla bla " bez żadnego feedbacku. Rozmowa wydawała się ustawiona z góry. Nawet nie dali nic zaprezentować

Moje relacja:

CV złożyłam przez stronę Jysk, zakładka kariera. Najpierw zadzwonił do mnie miły Pan i zaprosił na rozmowę w sklepie w którym chciałam pracować. Rozmawiałam z kierownikiem sklepu, był uprzejmy. Pytał o to co zrobiłabym w sytuacji, gdybym miała coś ważnego do zrobienia w krótkim czasie, a podszedłby do mnie klient, któremu trzeba byłoby pomóc. Pytał jeszcze o co, co wiem o firmie, gdzie widzę siebie za 5-10 lat.. Standard. Wyjaśnił warunki zatrudnienia i poinformował, że na odpowiedź trzeba poczekać około tygodnia. Rozmowa była w porządku, niestety dostałam odpowiedź negatywną i szukam szczęścia dalej :) Ogólnie na plus. Miła i konkretna rozmowa.

Moje relacja:

To była na pewno ciekawa rekrutacja. Ale od początku. Po wysłaniu aplikacji dość szybko dostałam telefon z zaproszeniem do ich siedziby. Rekrutacja miała tylko jeden etap i było nim właśnie spotkanie w firmie. Na miejscu przywitał mnie miły pan rekruter. Rozpoczęliśmy od takiej luźnej wymiany zdań na temat Jysk, bo chciał sprawdzić co w ogóle wiem o ich przedsiębiorstwie. Potem część pytań była taka zwyczajna, jak np. o moje doświadczenie i dlaczego nie pracuję już u poprzedniego pracodawcy. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze. Ale parę pytań mnie zaskoczyło. Były takie typowo na myślenie i wykazanie się kreatywnością. Np. miałam powiedzieć co oznacza dla mnie elastyczność i podać do tego jakieś konkretne przykłady. Widać, że zależało im na tym, żebym nie tylko mówiła jakieś wyuczone formułki, ale też dodała coś od siebie. No i właśnie – często rekruter wymagał ode mnie potwierdzenia moich słów na jakichś przykładach z życia. W sumie to było nawet interesujące. Ogółem mogę powiedzieć, że mi się podobała ta rozmowa.

Moje relacja:

O swojej rozmowie kwalifikacyjnej do Jysk mogę powiedzieć sporo dobrych rzeczy. Było miło to pierwsza sprawa. Wszystko zrozumiale przekazane. Nie trzeba było długo czekać na informacje po tym jak się wysłało CV. Z pytań pamiętam że chcieli się ode mnie dowiedzieć jakie mam doświadczenie i dlaczego chcę tu pracować akurat teraz. Na temat pieniędzy nie za bardzo rozmawialiśmy to znaczy nie było konkretów ile da się zarobić.

Moje relacja:

Moja rekrutacja była kilka miesięcy temu ale wydaje mi się, że wiele nie zmieniają przy rekrutacjach. Bardziej to pewnie zależy od miejsca gdzie się startuje bo to prowadziła u mnie jedna osoba. Na dobrą sprawę od niej zależało czy będzie sympatycznie i miło. Było ok Plusy - przedstawienie warunków pracy ( część rzeczy już w ogłoszeniu) - normalna atmosfera i traktowanie kandydata - normalne pytania (doświadczenie, oczekiwania, dyspozycyjność, zainteresowania.. ) - kontakt jak obiecali

Moje relacja:

Ja rozmowę do Jysk wspominam ok. Przedstawili mi jasne warunki zatrudnienia wytłumaczyli wszystko jak trzeba i odpowiedzieli na pytania, bo jakiekolwiek miałam. Mnie kierownik zapytał o sporo spraw. Najbardziej i najwięcej interesowało go to gdzie wcześniej pracowałam i na ile znam się na obsłudze klienta i sprzedaży. Wprost mnie zapytał od kiedy jestem dyspozycyjna, czy mi odpowiada praca na pół etatu? Stawkę znałam od początku, bo w ogłoszeniu to podali to znaczy jaka jest podstawa. Szłam na rozmowę na spokojnie i to się sprawdziło. Nie ma powodów żeby się czymkolwiek denerwować.

Moje relacja:

Rozmowę rekrutacyjną zapamiętałam jako prostą i zwyczajną. Nie mogę sobie przypomnieć nawet nic bardziej charakterystycznego. Było sympatycznie tylko tak właśnie normalnie bez żadnych specjalnych pytań. Siłą rzeczy musiałam powiedzieć czym się do tego czasu zajmowałam w życiu zawodowym, jakie mam plany na później i od kiedy jestem zdecydowana zaczynać. Wtedy też się dowiedziałam co dokładnie wchodziłoby w zakres moich obowiązków. Stawka to jeżeli dobrze kojarzę była wpisana w ogłoszenie. Od początku wiedziałam na jaką rozmowę idę. Nawet dobrze tak wiedzieć na czym się stoi. Moja rada jest jedna nie warto się stresować taką rozmową bo nie ma czym.

Moje relacja:

No co ja mogę powiedzieć o rozmowie w Jysku. Nie mam za specjalnie żadnych uwag. To była taka sobie normalna rozmowa. W pewnym sensie musiałam pokazać, że umiem rozmawiać z klientami, bo były pytania co bym zrobiła, gdyby coś się wydarzyło. Trzeba było powiedzieć kiedy się może teoretycznie zacząć pracować w sklepie, czy nie ma się nic przeciwko pracy w weekendy, bo sklepy też są tak otwarte, ile by się chciało zarabiać i jeszcze gdzie się wcześniej pracowało. Można się dowiedzieć jaką umowę dają i czy taka stawka jak się powiedziało jest realna czy nie ma szans.