Rozmowy kwalifikacyjne w Grupa Tauron

Moje relacja:

Rozmowa telefoniczna przebiegła bardzo pomyślnie i tego też oczekiwałem od rekrutera na spotkaniu. Na spotkanie pojawiłem się 30 min przed czasem ( powiadają, że to dobre wrażenie ) na korytarzu w Tauronie wulgaryzmy innych pracowników co mi otworzyło oczy. Po zaproszeniu do pokoju - panie okazały się nie przygotowane do spotkania. Bardzo rozczarowałem się rozmową a później brakiem nie dotrzymania terminu odpowiedzi.

Moje relacja:

Rekrutacja w Tauronie nie była w sumie ani łatwa ani trudna, raczej taka po środku. Miała dwa etapy – najpierw krótki wywiad telefoniczny, a potem spotkanie w firmie. W obu przypadkach pytali o podobne rzeczy, z tym że na rozmowie twarzą w twarz trochę bardziej szczegółowo. To były kwestie związane z moim doświadczeniem, obsługą programów i tym, jakie mam zawodowe plany na przyszłość. W firmie rozmawiałem z kimś z kadr i z przyszłym przełożonym. Oprócz tych standardowych pytań to miałem też okazję porozmawiać z nimi trochę po angielsku. Poprosili mnie, żebym opowiedział trochę o swoich studiach i jakiejś stresującej sytuacji z poprzedniej pracy i jak sobie wtedy poradziłem. Tutaj trochę się zdenerwowałem tym mówieniem w obcym języku, ale jakoś podołałem. A na koniec jeszcze dali mi do wypełnienia krótki test z excela, ale to akurat było dla mnie w miarę proste.

Moje relacja:

Tauron spodobał mi się na targach, ale wtedy chyba nie mieli nic dla mnie. Po jakimś czasie pojawiło się u nich ogłoszenie na asystenta/asystentkę. Wysłałam swoje dokumenty, zadzwonili w miarę szybko z propozycją rozmowy. W rozmowie brały udział dwie osoby, wydaje mi się, ze obie z personalnego. Wtedy to było moje czwarte spotkanie w tym tygodniu, więc wszystko zlewało mi się w całość. Jeśli się nie mylę, pytały o to, o co pytają wszyscy. Wykształcenie, umiejętność pracy w grupie i samodzielnie, pracę z komputerem, w tym z officem. Po angielsku miałam też powiedzieć coś o poprzedniej pracy. Od razu panie podkreśliły, że to nie jest ostatni element, że jeszcze wybrani dostaną się na spotkanie z przełożonym. No i okazałam się "wybrańcem". Jakoś słabo pamiętam spotkanie z przyszłym przełożonym. Wiem, że była tam jeszcze jedna pani z HR. Chyba nie pytali o nic wyjątkowego. A chyba tylko na tym etapie opowiadali o możliwościach z ich strony, w sensie co mogą zaproponować. Poza tym standard i trochę już nuda.