Rozmowy kwalifikacyjne w Warbud S.A.

Moje relacja:

Pierwsza sprawa - rozmowa przez telefon ze sprawdzeniem znajomości angielskiego i dopytaniem o parę spraw, które w jakiś sposób wydawały się ważne. Druga sprawa - spotkanie w firmie prowadzone przez osobę z działu ZZL. Dużo pytań ogólnych mało sprawdzających wiedzę albo potrzebne umiejętności. Zakładam, że ta część z wiedzą byłaby na kolejnym spotkaniu z przełożonym, na które nie dotarłem. To znaczy nie zaprosili mnie. Te części, na których byłem były ok patrząc na rodzaj zadawanych pytań.

Moje relacja:

Rekrutacja w tej firmie ma z tego co czytałem ściśle określony przebieg. Zaczyna się tak jak u mnie od rozmowy telefonicznej. Po przejściu tej rozmowy jest spotkanie rekrutacyjne i potem podobno drugie, ale na to już nie dotarłem. Albo raczej lepiej powiedzieć drugiego mi już nie zaproponowali Z rozmowy telefonicznej i jednego spotkania wyniosłem dobre wrażenie. Przebieg rekrutacji w mojej ocenie był pozytywny. Może przytoczę parę pytań jakie się u mnie pojawiły. Jakie mam doświadczenie? Trzeba było szczegółowo opisać czym się zajmowało w poszczególnych pracach. Na jakim poziomie znam obsługę pakietu Office, programu Norma i czy znam angielski? I jeszcze dyspozycyjność i oczekiwania. Więc jak widać wszystko wyglądało jak należy.

Moje relacja:

Zadzwoniono do mnie z firmy kilka dni po wysłaniu mojego CV. Uprzejma pani spytała się mnie o parę rzeczy związanych z moimi dokumentami aplikacyjnymi. Kilka minut rozmawialiśmy także po angielsku, żeby rozwiać jej wątpliwości odnośnie mojej znajomości języka. Powiedziała mi na koniec, że w rozmowie uzupełniłem brakujące informacje w swoim CV, bo nie była pewna kilku rzeczy i zaprosiła mnie na następny dzień na rozmowę już w siedzibie firmy na 11:00. Ta sama osoba z którą rozmawiałem przez telefon prowadziła spotkanie również w siedzibie. Uprzejmie i w miłej atmosferze pani z działu zarządzania zasobami ludzkimi chciała się dowiedzieć więcej i poznać mnie osobiście, a później dodatkowo opowiedziała trochę więcej o firmie. Ja też się dopytałem o parę rzeczy. Ostatnim etapem była już rozmowa z bezpośrednim przełożonym, ten etap był najbardziej stresujący dla mnie. Pytania już były konkretne i szczegółowe. Masz taki problem i jak go rozwiążesz, ale udało się i dostałem się na praktyki