Rozmowy kwalifikacyjne w Small Planet Airlines

Moje relacja:

To była specyficzna rekrutacja, nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam. Na pewno było ciekawie. Na początku nie odbyła się taka standardowa rozmowa sam na sam z rekruterem, tylko wspólne spotkanie z innymi kandydatami. To było dla mnie nowością i nie wiem czy do końca mi się to podobało. W każdym razie mieliśmy powiedzieć coś o sobie po angielsku, o doświadczeniu, swojej dotychczasowej pracy itp. Na początku stresowałam się obecnością innych osób, ale jakoś to poszło. Potem mieliśmy jakieś testy obliczeniowe, na które niestety nie było zbyt wiele czasu. A później jeszcze test z angielskiego i jakieś nietypowe zadania, zgadywanki itp. Ten etap był akurat dosyć zabawny, chociaż również nie da się ukryć, że dość oryginalny. I dopiero jak ktoś przez to przebrnął i został oceniony pozytywnie, to go zapraszali na normalną rozmowę. Ja niestety się nie dostałam, więc nie wiem o co tam pytali. Ale mimo wszystko podczas etapów, w których brałam udział atmosfera była raczej przyjemna.

Moje relacja:

Nie była to taka typowa rozmowa rekrutacyjna. Składała się z dwóch etapów. Na początku podzielili nas na dwie grupy, bo przyszło całkiem sporo osób. Nie wiem, czy tamci mieli takie zadania jak my, czy coś innego, ale raczej schemat był podobny. Na początku każdy musiał zrobić krótką prezentację własnej osoby trwającą 2-3 minuty. Później pracowaliśmy właśnie w tych grupach. Były kalambury, scenki sytuacyjne, jakieś puzzle. Ogólnie było śmiesznie ;) Fajni ludzie mi się akurat trafili. Po tym etapie były rozmowy indywidualne. Wzywali po kolei każdego na rozmowę, a tam już była taka normalna gadka jak na rozmowie rekrutacyjnej, czyli doświadczenie itp., nic strasznego ;) Aha, jeszcze sprawdzali angielski na tej rozmowie. Tzn odbywała się ona po angielsku.