Rozmowy kwalifikacyjne w Oney

Moje relacja:

W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej mi się nawet podobało. Jak jest w praktyce ciężko powiedzieć to znaczy ja tego nie wiem bo w końcu nie przyjąłem tej oferty. Wolałem coś z lepszą kasą. Na rozmowie mi powiedzieli jak u nich przebiega takie wprowadzenie czego można się spodziewać. Pytania były bardziej co do tej pory robiłem i czemu teraz szukam pracy, jaką bym chciał mieć pracę, co bym chciał robić. Takie maksymalnie ogólnikowe, że ciężko się było rozeznać o co chodzi. Niby jest czas na swoje pytania zawsze wtedy można spróbować się więcej dowiedzieć.

Moje relacja:

Mnie tylko zastanawia czemu oni tak ciągle rekrutują. Czy nie ma ludzi czy są słabe warunki i szybko uciekają. Niby na rozmowie wyglądało, że wszystko ok, ale to nigdy nie wiadomo. Ja za rozmowę daję pozytywną opinię. Zwyczajnie mnie zapytali gdzie wcześniej pracowałam, dlaczego teraz szukam pracy, co wiem o tej firmie, od kiedy jestem dyspozycyjna, jakie zarobki by mnie zadowalały, skąd pomysł żeby do nich aplikować. Z tego co mi się wydaje to tak naprawdę było wszystko. Żadnych dodatkowych testów, zadań ani dziwnych pytań.

Moje relacja:

Byłem tam na spotkaniu rekrutacyjnym w styczniu. Firma wydawała się w porządku na ten pierwszy rzut oka. Pytali mnie z tego co pamiętam o doświadczenie w sprzedaży, ale też mówili, że to nie jest konieczne. Poza tym jeszcze z pytań dostałem: o oczekiwania finansowe, o dyspozycyjność, o powód rezygnacji z poprzedniej pracy, o wiedzę na temat ich produktów, o pomysły na zwiększenie sprzedaży, o najciekawszą/najfajniejszą rzecz, która mi się przydarzyła, o to jaki kraj chciałbym zwiedzić, gdybym mógł. Rada dla kandydatów - dowiedzcie się czym firma się zajmuje, jakie mają produkty itp., bo skoro mnie o to zapytali, mogą zapytać każdego. Szkoda wyjść na mało wiedzącego z takiego powodu. A poza tym to no stress.