Rozmowy kwalifikacyjne w Atos Poland Global Services

Moje relacja:

Najpierw byla rozmowa z HR na tematy wszelakie typu dlaczego Atos i opowiedzieć coś o sobie. Kolejny etap to audyt językowy. Trzeci etap to rozmowa techniczna w języku angielskim. Trzeci etap był dla mnie najtrudniejszy, ale zrobiłam kurs online z IT w języku angielskim, więc nie było najgorzej i odpowiedziałam na wszystkie pytania. Pytania o systemy operacyjne, Wlan, Lany, nie działające drukarki itp itd. Tak czy inaczej nie wnikając w szczegóły muszę powiedzieć, że byłam niesłychanie zawiedziona negatywnym rozpatrzeniem mojej kandydatury i mam spore wątpliwości, że na to stanowisko udało im się znależć kogoś lepszego niż ja. Po prostu autentycznie w to nie wierzę. Wszak praca raczej nie jest" rocket science" i dałoby się by mnie wyszkolić zapewne. A właśnie takiej roboty szukałam i autentycznie w tym Atosie pokładałam bardzo dużą nadzieję na nowy start w życiu. Tak czy inaczej poczułam od nich "vibe" na zasadzie są dużo lepsi (wcale tak nie jest), mamy w kim wybierać i ogólnie zasady "fair" i uważnego podejmowania decyzji w zakresie recruitment są nam jednak odległe, a Ty aplikuj dziewczyno ponownie i może Ci się wreszcie uda. (Ale pewnie jednak nie, bo i tak będą lepsi). I nic nie byłoby w tym niestosownego (bo przecież zawsze mogą się znależć lepsi), gdyby nie fakt, ze czuję, że wybrali nie tego kandydata co trzeba, który ich zapewne opuści po pół roku, bo znajdzie lepszą pracę. Jestem naprawdę zawiedziona ich decyzją. No cóż trza się pogodzić z faktem, że na Atosie świat się nie kończy. Mam jednak nadzieję, że nie wszyscy są tacy jak oni i jednak inni pracodawcy są bardziej przytomni i dają szansę tym ktorzy mają zasoby i potencjał, bo to nie są jakies wyimaginowane mrzonki, tylko pewne realia. I na tych realiach właśnie trzeba się poznać, żeby podjemować dobre decyzję.

Moje relacja:

Po tym jak wysłałam swoje zgłoszenie dostałam zaproszenie na testy. Nie za bardzo wiedziałam jak to będzie wyglądać a to był test z angielskiego i taki z umiejętności. Wydaje mi się, że poziom podstawowy, więc nie ma się czym przejmować. Większość powinna sobie bez problemu poradzić Po tych testach dostałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Tu już wszystko wyglądało normalnie, bo pytali mnie o różne rzeczy. Np. czym się interesuje, jakie studia kończę i dlaczego takie wybrałam, jak sobie radzę z social mediami czy korzystam a jeżeli tak to z których konkretnie, czego chce się nauczyć na praktykach i jak je sobie wyobrażam.

Moje relacja:

Proces rekrutacyjny nie był specjalnie trudny, ale dosyć długi mimo wszystko. Na początku rozmawialiśmy przez telefon, po wcześniejszym umówieniu się i tutaj nie było specjalnych niespodzianek, kilka pytań o to co miałem w CV, kilka pytań z obszaru IT i czekanie na dalszą część. Zaprosili mnie na tę drugą część stacjonarnie do Bydgoszczy i na miejscu było kilka takich podetapów, rozmowa z nativem po angielsku, o jakiś takich zwykłych rzeczach, trochę pogadaliśmy o poprzednich projektach, pytań merytorycznych było 2 czy 3 ale na wysokim poziomie, także się trzeba znać na rzeczy. Jeszcze się rozmawia z team leaderem a jak kogoś chcą to jest jeszcze rozmowa z HR i tam się poznaje i negocjuje warunki.

Moje relacja:

Moja rekrutacja miała tak jakby 3 etapy, ale w jednym z nich można wyodrębnić podetapy, ale o tym za chwilę. Na początku była rozmowa przez telefon z Hrką, czyli taka norma, maglowanie CV itp, później druga rozmowa przez telefon, tym razem po angielsku. Jak wszystko gra, zaproszenie na rozmowę w firmie. I właśnie podczas tej rozmowy w firmie są jakby podetapy: rozmowa z nativem, rozmowa techniczna i rozmowa z HR. W sumie nie ma co streszczać spotkania z nativem i rozmowy z HR ale jeśli chodzi o te pytania techniczne to były na bardzo podstawowym poziomie, np czym się różni LAN od WLAN, albo co zrobić jak nie działa jakiś sprzęt biurowy.

Moje relacja:

Na początku była rozmowa telefoniczna tak z pół godziny z osobą z HR, tak jak i u innych odbyła się po angielsku. Tzn częściowo ale mniejsza o większość. Omówiłam swoje doświadczenie, powiedziałam, jakie projekty przeprowadziłam w poprzedniej pracy i w sumie tyle, po prostu dosyć szczegółowo opowiedziałam. Po kilku dniach zaproszenie na drugi etap już stacjonarny. A na miejscu rozmowa z TL, a jakże, po angielsku. Znów omawiałam tate projekty co je robiłam w poprzedniej pracy plus kilka pytań problemowych padło. Trochę trudnych tak swoją drogą. I nie tylko z branży ale też takich sprawdzających kompetencje miękkie. No i pytanie o zarobki. Trzeci etap to znów rozmowa z HR, i tu już pytania takie typowe, czemu ta firma, jakie zarobki itp. Plus informacje od nich, o stanowisku.

Moje relacja:

Do firmy aplikowałem poprzez formularz umieszczony na ich stronie. Po kilku dniach dostałem telefon zwrotny. Rozmowa odbywała się po angielsku, a pani z HR pytała o jakieś podstawowe rzeczy z obsługi komputera i urządzeń biurowych. Takie powiedzmy problemowe pytania. Po rozmowie pani podziękowała i powiedziała, że będą się kontaktować drogą mailową. Dostałem maila zwrotnego z zaproszeniem na właściwą część rozmowy. Ta rozmowa odbyła się już w siedzibie firmy i był na niej obecny HR. Rozmowy już bardziej o szczegółach zatrudnienia: warunki, stawki, godziny. Do tego odpytywanie z rzeczy związanych z pracą z ludźmi, chociażby pytanie o to, czy potrafię przewodzić grupie. Po tym spotkaniu rozmowa z informatykiem, który kazał robić na laptopie jakieś podstawowe rzeczy typu obsługa Office'a i temu podobne rzeczy.

Moje relacja:

Pierwszy etap rekrutacji to rozmowa telefoniczna z ludźmi z HR. W moim wypadku była to rozmowa w całości po angielsku. Opowiedziałem o tym, czym zajmowałem się do tej pory, dosyć szczegółowo. Były pytania i o sposób, i o narzędzia, i o ogólną znajomość środowiska. Wyglądało na to, że wszystko jest ok, bo zaprosili mnie na drugi etap. Drugi etap odbył się już w siedzibie firmy. Tym razem rozmawialiśmy również po angielsku. Tutaj już były jakieś zadania problemowe i musiałem mówić, jakbym się zachował w jakiejśtam sytuacji. Były też pytania o to, jak mi się pracuje z ludźmi. Ta rekrutacja była trochę męcząca, bo okazało się, że po tym etapie był jeszcze jeden. Po kilku dniach spotkałem się z osobą z HR. Tym razem już gadaliśmy po polsku i już były takie pytania o moje motywacje. Dlaczego chcę u nich pracować itp. I takie formalne rzeczy, jak wyobrażam sobie pracę, dyspozycyjność, możliwość pracy zdalnej, ile chcę zarabiać.

Moje relacja:

Nawet nie wiem, jak podzielić to na etapy, żeby było przejrzyście... Zacznę od tego, że to oni mnie upolowali, a nie ja ich :) Na początek dostałem telefon od firmy zewnętrznej, że Atos jest zainteresowany moją osobą. Powiedziałem, że chętnie posłucham, co mają mi do zaoferowania. Później była rozmowa telefoniczna, a po wstępnym stwierdzeniu, że się nadaję, zaproszono mnie na rozmowę stacjonarną. Odbyła się już po angielsku, chodziło o sprawdzenie zarówno języka jak i ogólnych kwalifikacji. Kolejna rozmowa była bardziej szczegółowa, w sumie to był taki test z wiedzy. Metryki, wlany itp., generalnie to, co robię na co dzień, chcieli tylko sprawdzić, na ile orientuję się w temacie. Do tego było kilka zadań praktycznych, musiałem rozwiązać zaprezentowane problemy. Kwalifikacje mam dobre, więc byłem prawie pewien, że wszystko jest ok. I miałem rację, ostatni etap to rozmowa z HRem i obgadanie warunków. Było trudno, naprawdę, ale akurat na to stanowisko potrzebowali specjalisty.

Moje relacja:

Rozmowa kwalifikacyjna do Atosa odbywała się najpierw przez telefon. Trwała jakieś 25 minut, prowadził ją pan, który znał się na temacie, bo zadawał dość trudne specjalistyczne pytania. Część z nich na zasadzie: co byś zrobiła, gdyby wystąpił taki i taki problem. Trochę ciężko było odpowiedzieć i wyjaśnić dokładnie sposób swojego myślenia, łatwiej przyszłoby wykonywać zadania przy komputerze. Być może dlatego właśnie najpierw pytają o to przez telefon, żeby wyszło trudniej. Na spotkanie rekrutacyjne w biurze zaprosili mnie kilka dni później. Zaczęło się od rozmowy po angielsku, w trakcie której trzeba opowiedzieć o sobie, dlaczego wybrało się taki zawód, jak spędza się czas poza pracą. Trwało to około kwadransa. Później rozmowa czysto techniczna, znowu o rozwiązywaniu hipotetycznych problemów, znajomości Javy i SQLa. Na koniec przeczesanie przez psychologa, w tym pytania o zachowanie w danej sytuacji, gdzie się widzę w przyszłości i inne tego typu "luźne" rzeczy. Na końcu też opowiadają o warunkach zatrudnienia, pytają o dyspozycyjność, ustalając takie techniczne sprawy.